filewicz-przydrozny-krzyz

Wybrane utwory

 

Zbiór wybranych utworów ks. Jana Filewicza.

1
Do rajskiego ogrodu
Jest otwarta bramka
Jakaś cisza zaczarowana

Słońce wschodzi i zachodzi
Kwiaty rozkwitają radośnie
Barwa nadchodzi z zapachami wiosny

Kolorowe motyle
Lecą do pięknego ogrodu
Gdzie czerwone róże kwitną

Z ust człowieka
Płyną słodkie
Słowa


2
Parasol nadziei
Zawsze jest nade mną
Aby deszcz smutku
Nie zmoczył mnie

Tylko samolub
Jest przemoczony
I wpatrzony w siebie

Nostalgia gdzieś gubi się
Nie ma tęczy na nieboskłonie

A ja przywołuję słońce
W sercach smutnych
I budzę motyle


3
Deszcz nieustanny
Czeka kiedy człowiek
Dokończy jego myśl

Czy swa duszę
Wypełnił treścią Bożą
A serce coś zaśpiewało

Dźwięki kropel odbijających się słychać
Tylko tęsknota jest na końcu
I patrzy w dal

Krople zaglądają w dzień
I zapraszają marzenia do tańca
A melancholia ociera łzy

 

4

Kiedy patrzę na drzewa
I podziwiam, że one żyją dłużej
I umieją czuwać

Z wielką uwagą
Odczytuję słowa
Wypowiadane przez ‘mieszkańców życia”

Brzęczenie pszczół
Cykanie świerszcza
Gra na skrzypcach pasikonika
Śpiew ptaków, którzy chwalą
Boży czas

Niekończąca się opowieść


5
W nocy kołatałem z marzeniami
Do nieba bram
Nikt nie otworzył
Tylko wyglądnęło szczęście

trzeba tylko uchwycić
Szczęście
Nie pozwalać narzekać
I żyć realnie

Zobacz ślimak
Nigdy nie narzeka
Chociaż ciągnie swój dom

 

6

Ktoś zgubił
Bukiet róż
Obwieszony kokardką nostalgii

List pisany sercem
Uleciał gdzieś z falami
A może ukradł go wiatr

Snuje się nić pajęcza
Będzie na zimę szal dla tęsknoty
Lub dla niespełnionych marzeń

Skrzydlaty pątnik – gołąb
Odwiedza miejsca gdzie płaczą zakochani
Niesie im nadzieję na powstanie

Konik polny stroi się
Księżyc znów przygląda się w wodzie
Zwiastuje się dobra noc

A miłość wychodzi z krzaków

 


7
Promyk nadziei
Usiadł na gałęzi brzozy
Dużo pięknie opowiada

Magia rozeszła się
Rozchylać szczęściem kwiaty
I swą mocą otwarła duszę

Serce chce biec
Jak młody koń
Po łące życia
I łapać dojrzałe marzenia

Czas się zatrzymał
Aby trochę zapomnieć

Motyle już chcą lecieć
Za paletą barw schowała
Się bezradność

8
Usiądź człowieku
A dobrą radę dostaniesz
W zaczarowanej leśnej polanie
Tak miłym jak radośnie

Śpiewa ptak
Jakby podpowiadał że życie jest piękne

Tam w oddali
Dzięcioł stuka dziobkiem
Podpowiada że słuchać trzeba sercem

Sójka podpowie o marzeniach
O dalekich krajach

Kos nauczy cię gwizdać
Ze zdziwienia

Mówię ci człowieku
Zatrzymaj się!
Wszystko ci podpowie

Bóg cię kocha i dusza
Poczuje nowa moc
Naprawdę

 

 


9
Suszą się moje
Myśli, zmartwienia
Troski, rozstania

Na plaży białe mewy
Niosą moje troski
Zabrane mi rankiem

Pomiędzy promieniami poranka
Piszę tęsknotę z uśmiechem
I ciepłem serca.,

I wtedy kolorowe myśli
Przywołują prawdę że
Bóg zawsze czeka..


10
Igranie wiatru
Wśród liści starego lasu

Do głębi ludzkiej duszy
Niesie wołanie życia

Historia przeciętnego człowieka
Jak Syzyf wtacza kamień
I po raz kolejny się stacza
I człowiek jest bezradny

Czas wyrył na twarzy doświadczenia
Życie szuka spokoju
W ciszy w której Bóg usłyszy

Wśród maleńkich
Chwil radości
Miłość naprawdę zagości

11
Razem z innymi
Zasiadam by pogaworzyć

Z Panem Prusem o czasie
Który nieprzerwanie płynie
I cicho pozostawia ślad na duszy i sercu

Józef Ślimak ukochał swą ziemię
I wiatrak Antka

Zamyślony subiekt
Który nie ma przed kim się wyżalić

Żeromski który przez chwilę rozmawiał
I zamknął się w chacie z różą i wolnością

Mickiewicz zabrał mnie do Nowogródka
Gdzie przed obrazem N.M.P.
Opowiadał swą wędrówkę

Sienkiewicz razem z Babiniczem
Byliśmy na Jasnej Górze u N.M.P.

Makuszyński wskazuje Maryję…
„Ty zaś spraw to
O Panienko z nieba
Aby dla wszystkich
Starczyło mi serca

Syrokomla śpiewał z zachwytem
Piosenki o N.M.P.”

12
Zapach poranka
Budzi błękitne oczy

Rozpoczyna się dzień
W barwach kwiatów

Motyle uparcie chcą przyśpieszyć czas
Lata płyną delikatnie pomiędzy słowami

Świerszcz już przygotowuje się
Do grania serenady
Na przywitanie nocy

Już się uśmiecha księżyc
A gwiazdy szykują się do tańca
I znów ukołyszą mnie do snu


13
Zmęczenie potrzebuje wolności
By nie uciekała codzienność

Czas ucieka
Serce nawet nie nadąża za nim

Dzień staje się krótszy
A noc szybko mija

Pozorne szczęście
Tylko słabość i niepowodzenie
Się dłużą

Nie trzeba tak pędzić
Trzeba zatrzymać się
Nie dogonię mego życia

A Pan czeka
A mówi „Uśmiechnij się Bóg cię kocha”

14
Tak to jest
Że czasem zaciągam zasłony
W moim oknie życia
Aby nikt nie patrzył głęboko w oczy

Bo tam są porozrzucane tęsknoty
I marzenia, może głupie
Tam też są stare fotografie
I zasuszone kwiaty wspomnień
Które są początkiem melancholii

Zasłaniam swe okno duszy
Bo kocham ciszę
Ale bardzo nie chcę powiedzieć
Że nie z samotnością do radości

15
Ranek
Dzień
Wieczór
Noc

To są ślady ludzkiego życia
Tylko nie bać się go
Iść we dwóch

A będzie bezpieczniej
I z radością
Jezus i ja


16
Oddechem serdeczności
Słodkim ciastem
Pysznymi kanapkami
Dobrym sokiem
Zapachniał zielony stoliczek
Do letniego pikniku

Lekki wiaterek włos
Na kanapki wwiał

Nieśmiało barwny motyl usiadł na krawędzi
Licząc na wyśmienity sok

Mrówki skradają się do cukru
Ptaki migiem chciały spróbować ciasta

Pasikonik już za chwilę coś zagra na skrzypcach
Z nadzieją jest biedroneczka

Drzewa coś szepczą w tajemnicy
I wtedy zjawia się zgłodniały deszcz
Jego krople całują po policzkach

Zza chmur wygląda zazdrosne słonko
Na niebie pojawiła się tęcza
Cudowny obraz natury

17
Lato – w myślach
Słyszę muzykę
I taniec wokół uśmiechu

Zegar pcha żywot do przodu
Bukiet więdnie w wazonie

Dusza czeka z tęsknotą
Na świt poranka

 

18

Pośród deszczu
Cicho wtulają się myśli
Wspomnienia przelatują szybko

Pośród nadziei
Swe tęsknoty
Zostawiam pochylonej brzozie

Mając żal
Że nie dotknęła mnie miłość z pamiętnika

Jakie są kroki przyszłości?
Czy wierzę w przeznaczenie?

Jutro czeka kolejny dzień
I czeka sprawiedliwość a miłość.

 

19

W parku wśród latarni nocy
Przechadza się westchnienie mojej duszy

Los nie szczędzi mi piasku w oczy

Ale tworzę piękne strofy
Dla zakochanych bez pamięci

Piękny kwiatek wręczam księżycowi
Który pomaga mi poruszać się w przestrzeni

Z upodobaniem słucham grajka
Który liczy pocałunki snu

 

20

Nie grać w niemiłe niespodzianki
Szanować trzeba zdrowie
Trzeba uwierzyć w szczerość słońca
W ludzką dobroć i ptaków ćwierkanie

Życia nie trzeba malować na czarno
To nic że więcej jest pod górkę
To tak słońce świeci dla wszystkich

Niech nie zamykam w szkatule moją duszę
Ja wierzę że mam skrzydła
I marzeniami mogę zobaczyć wszystko

 

21

Bezdomnego grajka rozsypały się nuty
Z chodnika zbieram je
I chowam do kieszeni
Aby rozweseliły smutne serce

Tak wędrować mógłbym w nieskończoność
By zmyć moje kroki i winy
I odzyskać wiarę w drugiego człowieka

Chcę by wiatr przegnał stare i złe wspomnienia
I pozwolił ukazać się tęczy

Ale jest Jezus który wszystko co złe przegania
I da mi spokojna przystań
Jezu ufam Tobie